Jeff Mills – Live At Liquid Room

nowamuzyka.pl 1 dzień temu

Nuklearna bomba.

W połowie lat 90. pochodzący z Detroit didżej i producent Jeff Mills był dopiero na początku swej wielkiej kariery. Po rozstaniu z Mike’m Banksem, z którym tworzył na przełomie dekad kolektyw Underground Resistance, przeniósł się do Berlina i został rezydentem klubu Tresor. Muzycznym echem tej przeprowadzki okazały się dwa genialne albumy z tamtego czasu – pierwsza i trzecia część trylogii „Waveform Transmission”, opublikowana przez wytwórnię Dimitriego Hegemanna w 1993 i w 1994 roku.

Oba krążki zawierały inną muzykę niż wcześniejsze produkcje Underground Resistance: krótkie i mordercze nagrania, definiujące minimalową wersję hard techno. Potężną energię takich utworów, jak „Changes Of Life”, „Berlin”, „The Extremist” czy „Wrath Of The Punisher” czarnoskóry producent postanowił też przenieść do swych didżejskich setów. Tak też się stało – i wszędzie, gdzie tylko zagrał, wzbudzał swymi występami ekstatyczną reakcję. Jeden z tych setów trafił na płytę.

Album „Live At Liquid Room” został zarejestrowany podczas wizyty Jeffa Millsa w małym tokijskim klubie w dniu 28 sierpnia 1995 roku. Amerykański didżej stanął za dwoma deckami, mając do dyspozycji dodatkowo dwa szpulowe magnetofony. W ciągu kilka ponad godziny zagrał i zmiksował ze sobą 38 utworów, głównie własnego autorstwa, wplatając w nie kawałki swych kolegów po fachu w rodzaju Roberta Hooda, Joeya Beltrama czy DJ Hella. Większość nagrań została okrojona do krótkich fragmentów, które Mills połączył w płynną całość.

The Classic Mix CD Series · 259 – Jeff Mills ‎– Live At The Liquid Room – Tokyo (1996)

Materiał znajdujący się na kompaktowym krążku robił porażające wrażenie: miks spleciony przez detroitowego producenta eksplodował dziką i niepowstrzymaną furią, jakiej techno w tamtym czasie jeszcze nie znało. Muzyka zaserwowana przez Millsa była ciężka, potężna i mroczna, a jednocześnie futurystyczna i nieogarniona. Nagranie zamieszczone na kompaktowej płycie nie zostało poddane żadnej studyjnej obróbce, co nadawało mu surowe, brudne i szorstkie brzmienie. Wszystko to układało się w dźwiękową bombę nuklearną – i odmieniła ona oblicze gatunku na zawsze.

Świadkowie ówczesnych występów Jeffa Millsa mówią, iż podczas didżejowania był szalenie skupiony i kompletnie nie zwracał uwagi na otoczenie. To pozwalało mu zachować wręcz niewiarygodną precyzję miksowania, owocującą nieposkromioną mocą granej przez niego muzyki. Mało tego: w tamtym czasie artysta nosił się jeszcze niczym członek Underground Resistance: stawał za deckami w wojskowych butach, bojówkach i kamuflażowym T-shircie. To też wzmacniało siłę wyrazu jego setu.

W trzydzieści lat po premierze „Live At Liquid Room Tokyo” robi przez cały czas potężne wrażenie. Wtedy płyta ukazała się nakładem brytyjskiej wytwórni React, dziś powraca za sprawą reedycji firmy samego Millsa – Axis. Podobnie jak wtedy ukazuje się oczywiście w wersji CD. W latach 90. był to idealny nośnik dla didżejskich miksów. Dziś już rzadko kto na elektronicznej scenie wydaje cokolwiek w tym formacie. Axis przypomina nam jednak legendarny set tak, jak trzeba. W ramach promocji tej reedycji Mills wyruszył w klubową trasę po świecie. Szkoda, iż nie zawita do Polski.

Axis 2025

www.axisrecords.com

www.facebook.com/JeffMills

Idź do oryginalnego materiału