Małżonkowie przez 10 lat spali oddzielnie. Teraz żyją na 2 domy. Tak "podtrzymują miłość"

Edwina Bartholomew to australijska dziennikarka. 6 lat temu jej mężem został pisarz Neil Varcoe. Chociaż w ich małżeństwie dobrze się układa, para zdecydowała się na nietypowy układ. Określili go jako "ekstremalny rozwód przez sen".

Edwina Bartholomew zyskała popularność dzięki prowadzeniu programów "Dancing with the Stars" oraz "Australian Spartan". Oprócz tego jest gwiazdą australijskiej śniadaniówki "Sunrise". Mieszka w Sydney i spełnia się jako żona i mama dwójki dzieci. W jej małżeństwie dobrze się układało, ale mimo to dziennikarka złożyła mężowi nietypową propozycję. Zamieszkali w oddzielnych domach.

Zobacz wideo Paweł Domagała: Dużo teraz w moim otoczeniu jest rozwodów. Ważniejsza jest duma niż drugi człowiek

Przez 10 lat spali oddzielnie. Od roku żyją na dwa domy

Edwina i Neil przez dobre 10 lat praktykowali spanie w oddzielnych pokojach. Zdecydowali się na to m.in. z powodu innych przyzwyczajeń dotyczących snu. Bartholomew chodzi spać wcześnie, a jej budzik dzwoni o 3 nad ranem. Varcoe kładzie się spać późno i ma lekki sen. Obudzony przez budzik żony nie zasnąłby z powrotem. Rok temu para poszła o krok dalej i postanowiła zamieszkać oddzielnie. Dziennikarka została z dziećmi w Sydney, a pisarz zabrał psa i przeprowadził się do Capertee Valley. Dzielą ich trzy godziny drogi. Varcoe pracował w Twitterze, był dyrektorem ds. technologii, ale po wyprowadzce postanowił zająć się rolnictwem. Teraz pracuje na farmie, która powstała w 1890 roku. Odrestaurował ją razem z żoną.

Widzą się tylko w weekendy. Dzięki temu lepiej się dogadują

Na pomysł mieszkania w dwóch różnych domach wpadła Bartholomew. Na początku sama sceptycznie do tego podchodziła, ale z biegiem czasu przekonała się, że to najlepsze rozwiązanie. Razem z dziećmi odwiedza męża w weekendy albo spotykają się gdzieś w połowie drogi. - Będziemy za nim tęsknić w tygodniu, ale niech zacznie się zabawa w dojazdy, projektowanie, remonty - wyznała "Daily Mail" podekscytowana Edwina.

 

Według niej oddzielne mieszkanie "podtrzymuje ich miłość przy życiu". Nie kłócą się o codzienne sprawy, takie jak wyrzucanie śmieci. Gdy się spotykają, skupiają się na pielęgnowaniu swojego uczucia. - Za każdym razem, gdy się spotykamy, czuję się jak na lotnisku w scenie z filmu "To właśnie miłość". Niemalże jakbyśmy obejmowali się w zwolnionym tempie i czuli się jak nowożeńcy - powiedziała. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszym sondażu, który znajduje się poniżej.

Uważasz, że wspólne mieszkanie niszczy związek?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.