Hubert Urbański z małżeństwa z Urszulą Engelmeyer ma dwie córki: Mariannę oraz Krystynę. Ze związku z Julią Chmielnik również ma dwie pociechy: Stefanię i Danutę. Pierwsze małżeństwo prezentera zakończyło się w 2002 roku. Był samotny aż do momentu, gdy pewnego dnia udał się do warszawskiej kawiarni, gdzie spotkał młodszą o 15 lat Julię. Była to córka aktora Jacka Chmielnika. Od razu wpadła Hubertowi w oko.
REKLAMA
Hubert Urbański przechodził trudne chwile. Stracił pracę i zostawiła go żona
Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Już pół roku później w mediach pojawiła się informacja, iż para spodziewa się dziecka. W 2009 roku postanowili sformalizować związek. Urbański nigdy nie był religijny, ale ze względu na ukochaną zdecydował się na ślub kościelny. - Jesteśmy dwoma jabłkami, nie jakimiś połówkami. Dwa jabłka tego samego gatunku, dobrze do siebie pasujące - mówił w rozmowie z kobieta.wp.pl. Sielanka trwała do 2012 roku. Wtedy zaczął się trudny czas dla prezentera. Zmarł mu ojciec, rozstał się z TVP, zaczął zmagać się z depresją. Chmielnik zabrała córki i wyprowadziła się z domu. W zamian Urbański złożył pozew rozwodowy. - Ożeniłem się z kobietą, która przed ołtarzem przyrzekała, iż będzie ze mną na dobre i na złe, a w najtrudniejszym chyba momencie mojego życia powiedziała: "Mam tego dosyć, radź sobie sam" - opowiadał w rozmowie z Newsweekiem.
Hubert Urbański i Julia Chmielnik rozwiedli się w 2013 roku. Potem kłócili się w mediach
Porównał choćby byłą żonę do seryjnego mordercy. - To jest tak, jakbyś nagle obudziła się obok swojego męża, spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich kogoś obcego, takiego Hannibala Lectera. Uświadamiasz sobie wtedy z przerażeniem, iż on cały czas tam był - dodał. Wersje byłych małżonków diametralnie się od siebie różniły. Julia zaprzeczała wszystkiemu w wywiadach i twierdziła, iż próbowała ratować związek z Hubertem. Według niej to Urbański ponosił winę za rozpad relacji. - Walka o małżeństwo nie może być jednostronna. Ja starałam się znaleźć wszystkie możliwe sposoby na uratowanie go: terapię małżeńską, rozmowy, wizyty u mediatora. Ale ratować muszą dwie osoby, z równie mocnym zaangażowaniem - podsumowała w rozmowie z "Vivą!".Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.